wtorek, 29 września 2020

Carole & Tuesday

  


    Spokojny, chłodny, marcowy wieczór. Pandemia w najlepsze sieje spustoszenie wśród społeczeństwa, za to dla mnie - szablonowego introwertyka - rozpoczyna się najlepszy czas tego chaotycznego roku. Otwieram więc Netflixa, przeglądam nowości w zakładce anime i… bum. Widzę zwiastun Carole & Tuesday. Kreska bardzo ładna, zwiastun zachęcający, a co najważniejsze - muzyka. Nie zdarzyło mi się wcześniej oglądać produkcji, która opierałaby się na przemyśle muzycznym, więc jako wielka miłośniczka i pasjonatka melodii wszelakich, nie mogłam przejść koło tego tytułu obojętnie.

    Główna historia zostaje już szybko zarysowana w pierwszych dwóch odcinkach; Nastoletnia Tuesday kocha muzykę na tyle mocno, że pakuje walizkę, zabiera gitarę i ucieka z domu, w którym stale ograniczała ją zaprawiona w politykę matka. Gdy dociera do stolicy Marsa - miasta Alba - zauważa na moście grającą dziewczynę, której nikt nie słuchał. Tuesday porusza melodia Carole i w ten sposób rówieśniczki zawiązują zespół, stawiając pierwszy krok ku realizacji swoich marzeń.

    Na początku warto zaznaczyć, że tak prosty opis nie oddaje złożoności fabuły tego anime. Historia Carole i Tuesday kryje w sobie znacznie więcej. Wśród najważniejszych wątków, które wraz z biegiem historii są sukcesywnie rozwijane, znajdują się:
  • podział rasowy
  • nierówności społeczne
  • machlojki polityczne
  • zgubienie, które niesie ze sobą perfekcjonizm
  • konflikt moralny dotyczący zdobycia władzy kosztem ludzkiego cierpienia
A to wciąż zaledwie draśniecie zarysu wątków, które można odnaleźć w tym anime.
Jak wiadomo - Netflix słynie z polityki równości, tolerancji i akceptacji. W Carole & Tuesday pojawia się wiele wątków, które dotyczą LGBT+. Zdecydowanie przedstawienie ich w dość unikalny uznaję w tej produkcji za duży plus - widz nie dostaje w mordę niepotrzebnymi postaciami, które na pierwszy rzut oka wyglądają specyficznie i tak też się zachowują. Każdy z bohaterów jest poprowadzony w uzasadniony, wierny sposób, w którym charakter współgra z pewnymi zmianami na tle seksualnym i osobowym.

Muzyka jest zdecydowanie największym plusem tej produkcji. Przejawia się bardzo wiele gatunków, piosenek i widać, że udział w ich tworzeniu miał prawdziwy pasjonat. Moim ulubionym arciem jest zdecydowanie moment w drugim sezonie, w którym przez kilka odcinków mamy możliwość oglądania swego rodzaju parodii programu X Factor. Wszystko jest oddane wiarygodnie, z pewną dawką komizmu sytuacyjnego, a wisienką na torcie jest wyraźnie przeznaczony budżet na animacje, bo uwierzcie mi - kreska w tym anime nie pozostawia nic do życzenia. Jest fantastyczna i cały czas cieszy oko.

Dodatkowo - szukanie ukrytych smaczków ze współczesnej kultury szeroko pojętej to świetna zabawa. A to na czyjejś ścianie wisi słynny, do połowy zniszczony obraz, to tytuł odcinka ma nazwę bardzo słynnej piosenki... Ogólnie rzecz ujmując; fanom różnych gatunków muzycznych serdecznie polecam! ^^




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. Credits: x | x | x